Jak przygotować auto osobowe na wyprawę?
Każdy od czegoś zaczynał i nie zawsze to był idealnie wyposażony kamper. Mając zwykły, osobowy samochód też da się odbyć wyprawę życia! My odwiedziliśmy siedem państw w niecałe dwa miesiące starym Golfem II. To on przez cały ten czas pełnił funkcje sypialni, kuchni, spiżarni, łazienki… Dla chcącego nic trudnego!
Kuchnia
Aby jak najbardziej zminimalizować koszty wyprawy, postanowiliśmy większość posiłków przygotowywać samodzielnie. Dlatego wzięliśmy ze sobą małą butle z gazem i palnikiem. To właśnie dzięki tym przedmiotom mogliśmy zjeść ”normalny obiad” ?. Warto zabrać ze sobą składany stolik i krzesełka (my mieliśmy wędkarskie – zajmują bardzo mało przestrzeni).
Do gotowania używaliśmy dwóch turystycznych, składanych garnków, aby zabierały jak najmniej miejsca. Nasze niezbędne sztućce były drewniane, plastikowe lub drewniane – w razie gwałtownego hamowania itp. nie zniszczą się.
Łazienka
Do wyposażenia naszej łazienki należała głównie… miska. My mieliśmy plastikową, ale radzimy wziąć metalową, ponieważ pod koniec wyjazdu była już na skraju wytrzymałości. Do dbania o naszą higienę osobistą używaliśmy naturalnego szamponu w kostce i mydła, aby nie szkodzić środowisku. Robiąc pranie ręczne także korzystaliśmy z mydła.
Sprawdź Top 5 przedmiotów „less waste”, które przydają się w podróży!
Sypialnia
Wszystkie nasze rzeczy były w bagażniku i na tylnej kanapie. Gdy szykowaliśmy się do snu, odsuwaliśmy fotele do tyłu i staraliśmy się je jak najbardziej rozłożyć na płasko. Pod głowę mieliśmy poduszkę samochodową lub np. bluzę i przykrywaliśmy się ciepłym śpiworem. Okna i szybę zasłanialiśmy ręcznikami. Wbrew pozorom – można się tak wyspać. Zabraliśmy ze sobą także namiot i karimaty, ale korzystaliśmy z niego zaledwie kilka razy.
Bagażnik
Chcieliśmy jak najlepiej zagospodarować tę część auta i wykorzystaliśmy do tego plastikowe skrzynki. W pierwszej mieliśmy obuwie na zmianę (np. buty trekkingowe), w drugiej akcesoria kosmetyczne itp., w trzeciej zapasy jedzenia.
Pozostałą cześć zajmowały rzeczy do naprawy auta.
Garaż
Przedmioty, które znajdowały się w „garażowej części” auta to:
- koło dojazdowe
- normalne koło (zimówka – na dojazdówce zapakowany golf mógłby źle się prowadzić)
- zestaw kluczy w tym:
– duża i mała grzechotka z nasadkami
– klucze płaskie
– imbusy oraz inne końcówki (gwiazdki itp.)
– kombinerki, obcinaczki, szczypce, żabki
– śrubokręty (płaski i krzyżak) - lewarek wraz z kluczem do kół razem z przedłużką (zwykła rurka)
- 4 litry oleju (Golf bardzo lubi)
- Koncentrat płynu chłodniczego
- trytytki (co to za mechanik bez opasek samozaciskowych)
- zabrałem jeszcze parę szmatek (do sprawdzania oleju lub przetarcia dłoni pod naprawie)
- kable rozruchowe
- lina holownicza
- Taśma Silver Tape oraz taśma izolacyjna
- dwa kawałki kabla – golf miał to do siebie, że cewki od gazu lubiły nieraz szwankować, dlatego zabrałem te kable, aby sprawdzić czy któraś z cewek „nie cyka” tak jak powinna
- zestaw bezpieczników (w niektórych krajach podstawowe wyposażenie auta, tak jak w Polsce np. trójkąt)
- zestaw żarówek (w zależności od potrzeb pojazdu, ja zabrałem tak naprawdę po dwie każdego rodzaju, które były w golfie)
- zabrałem nawet drugi akumulator
- zapasowy pasek klinowy – nie wiem czemu, lecz często mi się rozrywał – mimo tego, że nie był ani za mocno ani za lekko naciągnięty
Co się przydało?
Na szczęście z kołami nic się nie stało, ale oczywiście w każdej chwili mogło coś się stać, dlatego jest to niezbędnik podczas wyjazdu. Można to samo powiedzieć o linie holowniczej wraz z akumulatorem lub zapasowym paskiem klinowym – przezorny znaczy ubezpieczony ?.
Mieliśmy mały problem z uciekającym płynem chłodniczym – tutaj przydały się płaskie klucze.
Inną naprawą było oczyszczenie cewki od gazu – tutaj główną rolę odegrały płaskie klucze wraz z żabkami. Cewka trzymała bardzo dobrze, dlatego żabki uratowały nam życie – bez nich nie byłoby szans na odkręcenie.
Oczywiście w trasie może zdarzyć się wszystko, dlatego miałem zabrane takie narzędzia, które umożliwiłyby mi naprawę większości usterek.
Pozostałe rzeczy
Mimo lata, niektóre noce były chłodne i grubsze skarpetki nie były wystarczające; bardzo przydatną rzeczą była folia ratująca życie, którą można ją kupić w aptece za parę złotych. Owijałam się nią (złotą stroną na zewnątrz) jak kocykiem, aby było mi cieplej.
Warto zabrać ze sobą gaz pieprzowy. Lepiej go mieć i czuć się bezpieczniej niż żałować. Nie musiałam go na szczęście użyć, ale posiadanie go w kieszeni poprawiało mój komfort psychiczny.
Przetwornica – przydała się do ładowania baterii do aparatu.